2/28/2016

czerń

Ostatnie kilka dni spędziłam ogarnięta smutkiem i przytłoczona dosłownie wszystkim, co mnie otacza. Nie wiem ile to jeszcze potrwa, a przez mój brak perspektyw na przyszłość czuję się coraz bardziej pusta. Zastanawiam się, co sprawiło, że moje życie zamieniło się tak bardzo wyboistą ścieżkę, pełną niepowodzeń. Nie wiem, czy to ma być znak, że zmierzam w złą stronę...? Coraz trudniej mi się pisze, coraz trudniej wypowiada, z coraz większą trudnością przychodzi mi mówienie o swoich uczuciach...
Jest koniec ferii, a ja, dwa tygodnie temu za cel obrałam sobie wypoczynek. Śmieszne trochę, bo myślałam, że zrealizuję go chociaż w trzech czwartych. A tu nawet nie ma z tego ani jednej piątej.
Brakuje mi snu, czy jak... 

Chciałabym odnaleźć dawną siebie, bo mam wrażenie, że zostałam gdzieś w tyle ciemnego korytarza, i wołam wciąż za sobą, żebym się po siebie wróciła. Wydaje mi się, że wykrzykuję sobie jakieś wskazówki, ale to co słyszę, to jedynie zlepek niezrozumiałych sylab. Nieforemne słowa zdają się być mądre i jakoś nawet emocjonalnie zabarwione, ale... co z tego. I tak ich nie rozumiem.
Jaki jest między m n ą dystans? Wygląda to na jakiś senny kilometr, to znaczy, sama wymyśliłam sobie taką jednostkę, ale chodzi w niej o to, że kiedy śnimy, wydaje nam się, jakby coś było w sumie obok; ale kiedy już chcemy to dosięgnąć, to jednak daleko jest. No coś takiego. 
Pewnie jak jutro to przeczytam, to puknę się w głowę, ale to nic. 
Stłuczona jestem na części kilkaset.




modelka: Kasia

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz